sobota, 21 marca 2009

Jaki piękny kryzys mamy.

Popatrz wokół siebie. Widzisz go?
Kogo?
No, kryzys.
Widzisz tę ogromną dziurę w ziemi. To znany deweloper ograniczył działalność do prac wykopaliskowych.
Słyszałeś, jakaś babka w radiu zapewnia, że podaruje ci nowego peugeota, jeśli tylko kupisz u niej mieszkanko. Jak nie lubisz francuzów, to wyposażą kuchnię, albo zabiorą w podróż do ciepłych krajów.
Patrz, na ogrodzeniu pobliskiej hurtowni stali czarnej wisi baner: WYPRZEDAŻ.
Stać Cię. Możesz coś kupić i przemalować na bardziej pogodny kolor.
Rząd zrezygnował z zakupów broni. Czyżby zmiana strategii na:
Make Love Not War.
Banki w trosce o Twoją kieszeń, nie udzielają kredytów. Ale nie, żeby zaraz przestały działać. Polecają lokaty wieloletnie.
Dostałeś elegancki wydruczek ze swojego II Filaru. 15% rocznej straty. Gratulują decyzji wyboru Funduszu. Twoje konto znowu wygląda jak kilka lat temu.
Zauważyłeś, jak wcześnie tego roku rozpoczął się sezon wycieczek po Warszawie. Całymi autokarami przyjeżdzają. Tak bardzo są spragnieni wrażeń, że nawet nie zdejmują ciuchów roboczych.
A potem fiesta, parady, pokazy sztucznych ogni.
Jest już palma, czas na Rio.
Jakiś amerykański guru inwestycji okazał się budowniczym piramidy. Cheops budował swoją przez 50 lat. Jemu wystarczyło tylko 5. Wiadomo, Ameryka.
W USA rozdają pieniądze.
AIG dostało równowartość naszego 3-letniego dochodu narodowego. To nie ich wina, że mamy taki mały dochód.
Prezes FORDA przylatuje żebrać o pieniądze własnym odrzutowcem. Co w tym dziwnego?
Widocznie nie miał gotówki na bilet autobusowy.
U nas będą rozdawać pieniądze.
Pracownicy będą grać w karty i pobierać połowę wynagrodzenia. Drugą dostaną w prezencie od państwa. Dolce-vita.
Rząd chce spłacać raty kredytów mieszkaniowych. Nie ciesz się, nie tobie. Bezrobotnym.
A może już i tobie.

Czyż nie jest pięknie?
No, może nie do końca.
Przeczytałem, że wysoki rangą urzędnik stołecznego ratusza dostanie skandalicznie niską nagrodę, tylko 80 tys. zł. I co, on, bidula powie żonie.
Jacyś niedorobieni menedżerowie płaczą, że zostali oszukani przez banki. Wleźli w jakieś opcje. Nie wiedzieli, co to jest. Nie wiedzieli, że to śmierdzi.
Wyobrażcie sobie gościa w kasynie, błagającego, by oddać mu wszystko co stracił, bo nie wiedział, że tu można przegrać. Ale tam mają wykidajłę.
Wziąłeś kiedyś kredyt na mieszkanie. Teraz do spłacenia masz o 1/3 więcej, ale za to twoje mieszkanie straciło 40% wartości. Prawdziwy cud mniemany.
Mądrale z bankowości twierdzą, że banki w Polsce są bezpieczne, bo nie są zależne od swoich zagranicznych właścicieli.
To całkiem rewolucyjna teza.
Wyobraż sobie, że kupujesz firmę za granicą. Płacisz, inwestujesz, modernizujesz i nie masz wpływu na jej działalność, podział zysku, strategię działania. Jakież te zagraniczne banki są głupie. Znowu je przechytrzyliśmy.
Jakiś uznany ekonomista cieszy się, że złotówka słabnie. Sprytnie dedukuje, że nasze wyroby eksportowe są conajmniej konkurencyjne cenowo na rynkach zachodnich. Ale kto ma je kupować, idioto?

No i jeszcze drobiazg. Skąd wziąć pieniądze na te bonusy dla bezrobotnych?
Proste.
Podwyższyć składkę na Fundusz Pracy, zdrowotną, rentową, jakąkolwiek.
Oczywiście pod hasłem solidarności z potrzebującymi.
Kto na tym straci?
Ja stracę. Pan straci. Pani straci. Wszyscy stracimy.

Nawiasem mówiąc, jeżeli w przyrodzie istnieje równowaga.
A w kryzysie wszyscy tracą.
To kto, do cholery, zyskuje?