poniedziałek, 18 maja 2009

Reklama dźwignią głupoty

Dlaczego twórcy reklam mają nas za idiotów?
Nie robią tego celowo.
Osiągnęli pewien poziom rozwoju i próbują go upowszechniać.
Czyż idiota wie, że jest idiotą?

Czołówka debilizmu.
Reklamy parafarmaceutyków i suplementów diety.
Czy ktoś wie co znaczą te słowa wymyślone przez szalonego szaradzistę?
Nie o to chodzi by cokolwiek wiedzieć.
Chodzi o to, by kupić.
Parę przykładów. Proszę bardzo.

Czy wiecie, że 80% odporności bierze się z brzucha.
Już samo zdanie, to cymesik językowy. A jaka wartość merytoryczna informacji.
Dlaczego właśnie 80%? Odporności na co? Z jakiej części brzucha?
Nie zadawajcie pytań.
Kupujcie i pijcie rzadkie, białe świństwo pełne okropnie przyjaznych bakterii.
Najlepiej, żeby ten cud chemii i medycyny był podstawą waszego wyżywienia.

Inny preparat uodporni od przeziębień, kataru, grypy i bóg wie czego jeszcze.
Jakiś poważny instytut przeprowadził kiedyś badania tej tajemniczej substancji.
Okazało się, że jedyna rzecz którą łagodzi, to biegunka.
Ale jakby to brzmiało:
Pij nasz napój - będziesz rzadziej latał do kibla.

Jakaś młoda kobieta cieszy się, że ma przy sobie nowość - ogromne opakowanie środków przeciwbólowych.
Prawdopodobnie chce popełnić samobójstwo.
I ja się cieszę, że ona się cieszy.

Inna cudowna tabletka spowoduje, że schudniesz o 1/3 więcej.
Tę śmiałą tezę wyjaśnia wykres, z którego dowiadujemy się, że o ile zażywając środki anonimowej konkurencji schudniesz 2kg, to stosując ich "cudo" schudniesz całe 3kg.
Do dzisiaj, myślałem, że tylko wróbel ma jedną nogę bardziej.

Preparaty przeciwzmarszczkowe.
Dokonują cudów.
Proszę sobie wyobrazić, że całkowicie usuwają objawy starości u dwudziestoletnich kobiet.
Niewiarygodne.
Nic dziwnego.
Dowiadujemy się, że zawierają kilka składników o niewyobrażalnie długich, pseudonaukowych nazwach, których nikt nie jest w stanie zapamiętać.
Pokażcie, cwaniaki, twarze kobiet w wieku pobalzakowskim po kuracji tym wynalazkiem.

Sprawy seksu w reklamie.
Proszę bardzo.
Delikatnie i intymnie.
Para młodych ludzi spotyka się w kawiarni.
On daje jej eleganckie pudełeczko.
Ona otwiera i doznaje spazmu szczęścia.
Pierścionek, brylant, obrączka?
Nie.
Nakładka wibracyjna dla niego.
Jakże szczęśliwa byłaby ta młoda dama, gdyby dostała nasadkę udarową młota wyburzeniowego.

Nieco odważniejsze są reklamy na billbordach.
Powszechnie wiadomo, że roznegliżowana kobieta kojarzy się z materiałami budowlanymi.
Nie pamiętam nazwy zaprawy budowlanej, ale panienka w wydaniu wielkoformatowym całkiem, całkiem.
Minimalistyczna, ale wykwintna bielizna.
Lekki skłon ciała z uwypukleniem tylnych krągłości.
Najwyraźniej, pręży się przy rurze.
I tylko rury brak.

Ostatnio byłem pod wielkim wrażeniem płachty reklamowej w śródmieściu Warszawy zakrywającej całą ścianę bydynku.
W centralnej części dzieła ładna blondynka w jeansach, trzymająca rękę w majtkach.
Czemu nie.
Tylko ta głowa.
Przechylona w bok pod nienaturalnym kątem.
To znaczy naturalnym dla wisielców.
Sznur wyretuszowali.

A propos wisielców.
Ostatnio wielu pojawiło się na latarniach.
To nasi dzielni kandydaci na europosłów.
Umieszczanie plakatów ze zdjęciem (najczęściej legitymacyjnym) w tak oryginalnym miejscu kojarzy się ze skrajną formą samokrytyki oraz dramatyczną próbą podsumowania dotychczasowej działalności kandydata.
Zapamiętajcie te nazwiska.

W ilości reklam przodują telekomy.
Jeśli myślicie, że do życia potrzebne są woda i powietrze, jesteście w błędzie.
Podstawą egzystencji współczesnego homo sapiens jest telefon komórkowy.
To on zapewni świetną zabawę, sukces w biznesie i full szacun.
Bez niego nie istniejesz.
Według twórców reklam telefon to nie narzędzie, to sens życia.
Wszystkie twoje problemy rozwiąże zmiana aparatu na nowszy i wybór lepszej taryfy.
I tak bez końca.

Wiarygodność reklamowanej bzdury wzmacniają często celebryci (cokolwiek to znaczy).
Ostatnio, podpora telewizyjnego spaghetti-serialu namawia na darmowy sms.
Oj, dużo można wygrać.
Ta supergwiazda zapomina dodać, że za darmo jest tylko zgłoszenie.
Później zasypią nieszczęśnika własnymi sms-ami, na które odpowiedź jest już płatna.
Gdy będziesz chciał przerwać to błędne koło, wyślesz specjalnego sms-a.
Oczywiście, że nie za darmo.

Na koniec jeszcze ciepła perła.
Właśnie dostałem maila.
Namawiają do wykupienia miejsca reklamowego na ekranach wielkoformatowych na plażach nad Bałtykiem.
To jest to. Żadna coca-cola.
Własnie tego brakowało wylegującym się, znudzonym plażowiczom.
Martwię się, że zapomnieli o audio. Światło i dźwięk. Dużo dźwięku.
Żadnego szumu morza.
Wyłącznie przekaz reklamowy.

Dla nadawcy maila mam propozycję gratis.
Tyle gór, dolin, lasów, łąk i jezior czeka jeszcze na odkrycie.
Target się dopasuje, przecież macie nas za idiotów.