sobota, 10 października 2009

W poszukiwaniu zdrowego rozsądku

Śmiem twierdzić, że do rozwiązania większości problemów wystarczy szczypta zdrowego rozsądku. Niestety stosowanie najprostszych rozwiązań jest prawdopodobnie zabronione.
Istnieje totalny pęd ku zagmatwaniu wszystkiego, co można rozwiązać szybko i intuicyjnie.
Logika, doświadczenie życiowe, oczywistość są spychane poza horyzont racjonalnego myślenia.
O czym dyskutowaliby politycy, jeśli rozwiązanie problemu jest oczywiste.

Przykład 1.
Pamiętacie co nam obiecywano wprowadzająć reformę ZUSu.
Oszczędzasz na starość na imiennym koncie.
Po osiągnięciu wieku w którym jeszcze masz siły wydać uzbieraną fortunę, bierzesz całość lub dzielisz wypłatę na raty. Ty decydujesz.
Jeśli zejdziesz z tego świata, bliscy pocieszą się całkiem niezłą sumką. Twoje pieniądze, co przecież oczywiste, są dziedziczne.
Znakomici fachowcy w funduszach emerytalnych dbają o pomnażanie twoich oszczędności.
Ty masz tylko płacić.

Eksperyment się nie udał.

Poza obowiązkowymi opłatami nic nie zostało z obietnic.
A wystarczyło trochę zdrowego rozsądku.
Każdy otwiera konto emerytalne w dowolnie wybranym banku.
Wypłaty zablokowane do czasu wybicia godziny "zero".
Koszty utrzymania konta groszowe.
Oprocentowanie wyższe niż avista. Przecież to lokata bardzo długoterminowa.
Nie przejdzie, bo za proste.

Przykład 2.
Duże przedsiębiorstwo. Właściciel chce zmian. Załoga nie. Siadają do stołu.
Do kilkudziesięciu stołów, bo tyle jest w zakładzie związków zawodowych.
Należy uzgodnić kilkadziesiąt porozumień. Oczywiście to nieralne. Konflikt narasta.
A kto powiedział, że należy negocjować ze wszystkimi.
Trzeba rozmawiać z załogą. Ok.
Związki reprezentują załogę. Ok.
W takim razie niech najpierw porozumieją się wszystkie związki na terenie zakładu.
Ustalą o co walczą. Spiszą postulaty i wybiorą reprezentację do rozmów.
Że właściciel zrobi co chce, bo dzielni związkowcy nigdy nie dojdą do porozumienia.
A to już ich problem.

Przykład 3.
Składki dla rolników.
W Polsce obowiązuje powszechny podatek dochodowy. Powszechny, bo rozlicza go każdy, kto osiąga przychód.
Nieprawda.
Rolnik nie płaci.
Dlaczego?
Bo jest biedny z zasady. W każdym razie tak ustalono i już.
A dopłaty unijne to nie przychód.
Nie, bo mieszkaniec wsi wyda je w celu osiągnięcia przychodu.
W innym przypadku dochodzi do wyłudzenia dopłaty.
No to osiąga przychód, czy nie, do cholery.
No osiąga, ale ma koszty.
No to niech dokumentuje koszty i przychody, a będzie wiedział ile i czy w ogóle ma coś zapłacić.
Nie, bo nie.
Niech nam żyje PSL.

Przykład 4.
Pamiętacie zasadę komunistycznego raju:
Każdemy według potrzeb.
Na razie realizowane jest zmodyfikowane hasło:
Niektórym według potrzeb.
Patrząc na wynagrodzenia niewątpliwie wybitnych prezesów, menedżerów, celebrytów, gwiazd sportu łapiesz się za głowę.
Za co.
Ludzie, za co tyle szmalu.
Za to, że są wybitni.
Kilkadziesiąt milionów wynagrodzenia, bo obraca miliardami. Nie swoimi i z kiepskim skutkiem, ale to nieważne.
100 tysięcy USD, bo najlepiej na świecie wykorzystuje właściwości giętkiego kija skacząc o 1cm więcej niż poprzednio.
5 tys.PLN za dzień zdjęciowy, bo jest ważną, trzecioplanową podporą serialu którego nikt rozumny nie ogląda.
145 tys. zielonych, bo doszła do półfinału turnieju tenisowego. W tym celu 3 godziny machała rakietą.
Kochani to więcej niż przeciętny kredyt hipoteczny.
Nieszczęśnicy będą go spłacać przez 30-40 lat.
Ktoś powie, co cię to obchodzi, nie twoje pieniądze.
G... prawda, to my jesteśmy głównym sponsorem tego cyrku.
Kupujesz, płacisz, przepłacasz.
Ludzie więcej zdrowego rozsądku.

Przykład 5.
Ochrona praw osobowych. To dopiero perełka głupoty.
Każdy ma prawo do prywatności. Ale prawo nie może prowadzić do absurdu.

Policja wymyśliła że będzie publikować wizerunki niedoścignionych klientów w internecie.
Rzecznik zbada, czy jest to legalne.
Wcale się nie dziwię.
Po pierwsze, ktoś mógłby rozpoznać bandytę. Skandal.
Po drugie, najpierw należy uzyskać zgodę zainteresowanego na publikację wizerunku.
Po trzecie, zainteresowany może być nieusatysfakcjonowany wyborem zdjęcia do kolekcji.
Z pewnością w swoich zbiorach posiada ciekawsze ujęcia, lepszy profil lub bardziej atrakcyjne otoczenie.

Czy zdarzyło się wam stanąć przed wejściem do klatki (cudo określenie) i zapomnieć, jaki numer mieszkania kolegi uwiecznić na klawiaturze domofonu.
25 może 29, na pewno dwójka z przodu.
Drobiazg, patrzysz na listę lokatorów i wiesz.
O nie, lista lokatorów jest tajna.
Publikacja taka zawierałaby nazwiska i imiona przyporządkowane do numerów mieszkań.
To brzmi jak cytat z biuletynu IPN.
Przyznacie, że ktoś nieodpowiedzialny mógłby z tego zrobić użytek. Nie wiem tylko jaki.
Może ktoś z lokatorów się ukrywa.
Może wstydzi się, że mieszka tu gdzie mieszka.
Może...

Nowinka z wczoraj.
Inspektor od danych zastanawia się czy podawanie IP komputera (numeru w sieci) na forach internetowych jest dopuszczalne.
Oczywiście, że nie.
Forumowicz wypluwająć stek wulgaryzmów został do tego z pewnością zmuszony.
Absolutnie nie ponosi odpowiedzialności za swoją wypowiedź.
Że zapomniał się podpisać pod niewątpliwie oryginalną wypowiedzią. No cóż, może chce zachować incognito, może jest nieśmiały, może nie zgadza się ze sobą.
To prowadzi do paranoi.
W dzisiejszych czasach nikt i nigdzie nie jest anonimowy.
Czy nam się to podoba, czy nie.
Co za różnica. Jest IP, czy go nie ma.

A co do zdrowego rozsądku.
Należy go wpisać na listę rzeczy zaginionych.
Oczywiście, za zgodą odpowiedniego rzecznika.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Powodzenia w rozwiązaniu problemu z OFE - zapomniałeś o inflacji, ale kto tam wymaga od Ciebie rozsądku ;)